wtorek, 29 września 2020

Świat oczami Muminka - "Poczwarka" Doroty Terakowskiej


 
Autor: Dorota Terakowska
Tytuł: Poczwarka
Data pierwszego wydania: styczeń 2001
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
ISBN: 9788308053676

Adam i Ewa, bohaterowie powieści, żyją prawie jak w serialu. Mają po trzydzieści lat i starannie opracowany rodzinny biznesplan. Ład ich świata burzy pojawienie się córeczki, innej, niż oczekiwali. Mężczyzna i kobieta każde na swój sposób poznają to nowe życie. Między odrzuceniem a miłością kryje się niejedna tajemnica.

 Mam spory kłopot z oceną i recenzją tej książki. Z jednej strony, bardzo podoba mi się pomysł poprowadzenia większości narracji z perspektywy Myszki - dziewczynki z zespołem Downa, z drugiej - wykonanie mnie rozczarowało. Tak, wiem, że moja opinia o książce Terakowskiej nie należy do popularnych. Przejdźmy do konkretów. 
"Poczwarka" ma świetny początek. Pierwszych kilka stron sugeruje czytelnikowi, że może się spodziewać niesztampowej i wolnej od stereotypów historii. Niestety, oczekiwania rozwiewają się w okolicy setnej strony. Wraz z opisem kolejnych etapów rozwoju Marysi, pojawia się coraz więcej mylnych informacji i krzywdzących stereotypów. Być może był to stan wiedzy dostępnej we wczesnych latach dwutysięcznych, ale obecnie jest to powieść w pewien sposób szkodliwa. Sugeruję przeczytać powieść Terakowskiej na przykład w konfrontacji z programem "Down the road. Zespół w trasie".
Motyw biblijny, który na początku wydał mi się ciekawy, w późniejszym etapie dość mocno irytował. Wydaje mi się, że było go po prostu za dużo. Możliwe, że moje odczucie wynika z osobistych preferencji, jednak czytelnicy, którzy nie przepadają za napychaniem literatury motywami zaczerpniętymi ze Starego Testamentu, "Poczwarką" się rozczarują.
I zataczamy koło, bo zakończenie (około stu ostatnich stron) jest dobre. Balonikowi patetyzmu upuszcza się trochę powietrza i otrzymujemy zakończenie wprawdzie wzruszające i ckliwe, ale pasujące do całej fabuły.
Plusem jest język, który czyta się płynnie i szybko. Styl autorki jest specyficzny, ale przyjemny w odbiorze. 
Czy polecam? Zostawię to do Waszej oceny. Ja daję "Poczwarce" 3,5 na 5 gwiazdek. 



sobota, 26 września 2020

Mądry i poruszający komiks dla każdego - "Przygody Stasia i Złej Nogi" Tomasza "Spella" Grządzieli



Autor: Tomasz Grządziela
Tytuł: Przygody Stasia i Złej Nogi
Data premiery: 8 stycznia 2016
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
ISBN: 9788364858406


Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją wyjątkowego komiksu. Na informację o nim trafiłam, przypadkiem, po lekturze stwierdzam, że każdy powinien się z nim zapoznać. Grafiki Spella przedstawiają historię Stasia - niepełnosprawnego chłopca, mieszkającego wraz z mamą. Staś jest "kulawy", czyli porusza się na wózku inwalidzkim. Przyczyną jego niepełnosprawności jest tytułowa Zła Noga. Szereg krótkich, zaledwie czterokadrowych, komiksów ukazuje różne przygody tego małego chłopca. 
Kadry z życia Stasia pozwalają spojrzeć na narysowane scenki z dwóch perspektyw - większość widzimy oczami chłopca, ale przez rysunki przebija się smutna, pełna goryczy rzeczywistość. Całość jest budowana na zasadzie ostrego kontrastu pomiędzy obrazem a tekstem. W chwili, gdy wejdziecie w ten świat zawieszony między wyobraźnią Stasia a realiami, przygotujcie się na wzruszenia. Grządziela dotyka w swoim komiksie wszystkich najtrudniejszych tematów związanych z funkcjonowaniem niepełnosprawnego dziecka w społeczeństwie. I robi to w absolutnie genialny sposób - nie lukruje rzeczywistości, ale też nie przesadza w drugą stronę.
Kreska jest prosta i bardzo specyficzna. Nie każdemu przypadnie do gustu, ale moim zdaniem idealnie współgra z podejmowaną tematyką. Poniżej przykładowe klatki:


Prawie całość komiksu jest dostępna na: http://zlanoga.blogspot.com/ (pierwotnie był publikowany w tej formie), a przygody Stasia doczekały się adaptacji teatralnej: https://www.teatrslaski.art.pl/strefawidza/spektakl/116 
Gorąco Was zachęcam do lektury tego komiksu. Uważam, że z odpowiednim komentarzem nauczyciela byłby dobry do poruszania z młodszymi uczniami tematu osób z niepełnosprawnościami. Mnie akurat ominęła większość problemów chłopca, ale do tej pory reaguję alergią na próby zrobienia ze mnie kogoś wyjątkowego tylko dlatego, że pomimo niepełnosprawności, funkcjonuję prawie normalnie ;-)
Ogromne podziękowania należą się Madzie - redaktor naczelnej portalu "Z cyklu". To dzięki niej trafiłam na "Przygody Stasia i Złej Nogi". Magdę możecie kojarzyć również z jej bookstagrama w_porzadku_rzeczy.
                                                                                                                                                   

niedziela, 13 września 2020

Granice fotografii, czyli "Zjawa" Maxa Czornyja



Autor: Max Czornyj
Tytuł: Zjawa (VI tom cyklu z komisarzem Deryłą)
Data premiery: 20 maja 2020
Seria: Mroczna Strona
Wydawnictwo: Filia
ISBN: 9788381950947


Czekałeś na śmierć? Właśnie po ciebie przyszłam. Podobno zdjęcia kradną dusze…
Komisarz Eryk Deryło tkwi w śpiączce. W jego umyśle przewijają się poszarpane sceny.
Tymczasem w Lublinie dochodzi do wyjątkowo sadystycznych morderstw. Na biurko Tamary Haler trafiają zagadkowe zdjęcia zbrodni. Sprawca, który nazywa siebie Fotografem, pogrywa z policją i społeczeństwem. Śledczy muszą działać szybko, by dopaść szaleńca. Migawka aparatu znowu pstryknęła. Kolejna dusza zostanie skradziona. Czy to możliwe, by rozwiązanie sprawy tkwiło w umyśle nieprzytomnego Deryły? (opis wydawniczy)

Przyznam szczerze, że podchodziłam do tej części jak pies do jeża. "Klątwa" podobała mi się tak bardzo, że obawiałam się, że kolejny tom jej nie dorówna, a ja popsuję sobie wrażenia z odbioru.  Nie jest to część idealna, ale całkiem dobra.
Dużym plusem jest dla mnie fakt, że w "Zjawie" powracamy do korzeni serii, czyli motywów religijnych. Pod tym względem Fotograf przypomina Cztery Iksa. Bardzo lubię połączenie umysłu psychopaty i nawiązań religijnych, to zresztą sprawiło, że kilka lat temu sięgnęłam po "Grzech"  Max ponownie sprawnie posługuje się cytatami z Biblii. To również jeden z najbrutalniejszych tomów w serii, uczulam więc na to wrażliwsze osoby. Nie każdy jest w stanie czytać opisy makabrycznego morderstwa dziecka. Opisy, które na dodatek są  realistycznie oddane. Nie, nie jest to spoiler - są to sceny otwierające powieść. 
Ogromnie przypadł mi do gustu sam motyw zdjęć jako medium oddającego emocje. Dodatkowo Czornyj użył tutaj dość ciekawego zabiegu - motywacja sprawcy kłóci się z tym, co czytamy w pojawiających się wstawkach na temat genezy kilku słynnych ujęć w historii. Ta konfrontacja sprawia, że mimowolnie zadajemy sobie pytanie, czy fotografia jest w stanie uchwycić prawdziwe emocje.
Zakończenie trochę przekombinowane. Wiem, że nie każdemu się spodoba. Ja lekko się zawiodłam. Pomimo rozczarowania, miło było wrócić do Deryły i Haler, tym bardziej, że mamy wreszcie okazję poznać bliżej Haler. Fanom cyklu polecam, jestem ciekawa Waszych opinii. Dla mnie to 4 na 5 gwiazdek.


środa, 9 września 2020

Jeden z największych zawodów roku - "Głosy z zaświatów" Remigiusza Mroza



Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: Głosy z zaświatów (II tom cyklu o Sewerynie Zaorskim)
Data premiery: 29 stycznia 2020
Wydawnictwo: Filia (Mroczna Strona)
ISBN: 9788380759893


Seweryn Zaorski stara się na nowo ułożyć sobie życie, kiedy do zakładu patomorfologii w Żeromicach zaczynają trafiać ciała małych dzieci z okolicy. Nikt nie potrafi rozwiązać zagadki śmierci młodych ofiar,nic bowiem nie wskazuje na to, by zostały zamordowane. Seweryn jest jednak przekonany, że może stać się głosem tych, którzy mówią już jedynie z zaświatów. Kto i dlaczego zabija niewinne dzieci? I jaki związek ma to z tajemniczymi wiadomościami, które Zaorski zaczyna otrzymywać? Tymczasem Kaja Burzyńska musi zmierzyć się nie tylko z komplikującym się życiem rodzinnym, ale także z upiornym wołaniem tych, których ma na sumieniu. I tych, którzy domagają się sprawiedliwości… (opis wydawniczy)

  
Jak pewnie pamiętacie, pierwszy to tego cyklu mi się podobał i oceniłam go na cztery gwiazdki. Do lektury "Głosów z zaświatów", siadałam z nadzieją, że kontynuacja również przypadnie mi do gustu. Niestety, zawiodłam się.
Pomysł na fabułę nie był zły. Temat powiązany z mało znanym wycinkiem historii był ciekawy i zachęcał do wnikliwszej analizy zagadnienia. Przyznaję, że o "dzieciach Zamojszczyzny" dowiedziałam się właśnie od Mroza. Co zatem poszło nie tak? 
Nie zagrały proporcje. Przez większą część książki wątek romansowy górował nad dreszczowcem. Dodatkowo w tym tomie relacje Kai z Zaorskim są zwyczajnie nudne. Większości sprowadzają się do wzajemnego wzdychania i argumentowania, dlaczego nie możemy być razem. Wiecie, takie "Ciepienia młodego Wertera" w naprawdę kiczowatym wydaniu. Jeśli pamiętacie moją recenzję "Okruchów lustra" Agnieszki Pyzel, to układ Burzyńska-Zaorski poszedł w podobnym kierunku. Dla mnie - zabiło to połowę fabuły.
Wprowadzona przez Mroza tematyka, która miała być "na czasie", dotykająca naprawdę olbrzymiego problemu, jest tutaj trochę na siłę. Opisy też wydawały mi się zbyt dosadne, chyba, że oznaczymy ten thriller jako nieodpowiedni dla osób poniżej szesnastego roku życia. Nie chcę wchodzić w spojlery, dlatego nie napiszę wprost, o który z wątków mi chodzi. 
No dobrze, a jakieś plusy, poza nawiązaniami historycznymi? Owszem są. Podoba mi się, że w tym tomie poznajemy ważną postać z przeszłości Seweryna, która została dość ciekawie, chociaż nieco pobieżnie nakreślona, zakończenia się nie spodziewałam.
Na korzyść działa też audiobookowa forma, czytana przez Andrzeja Chyrę, który zdecydowanie lepiej oddaje charakter postaci niż Marcin Dorociński.
Nie zachęcam, nie polecam, ale fanom nie odradzam. Dla mnie to tylko dwie gwiazdki na pięć i zmarnowany potencjał.