wtorek, 26 czerwca 2018

Czarna polewka, czyli "niemetaforyczna metafora" małżeństwa Lucyny Kirwil i Jerzego Bralczyka.

Zdjęcie pochodzi z www.empik.com


Autor: K. Oponowicz, L Kirwil, J. Bralczyk
Tytuł: Pokochawszy. O miłości w języku
Wydanie I
Data wydania: 09.05.2018
Wydawnictwo: Agora
ISBN: 25520958


"Bralczyk: A jaka to jest w ogóle miłość szczęśliwa? No, odwzajemniona. My sobie tego nie uświadamiamy, że kochając kogoś, w istocie chcemy miłość otrzymywać. Jest to uczucie na dobrą sprawę strasznie egoistyczne."
"Bralczyk: Zresztą, nawiasem mówiąc, "kurwa" wcale nie wzięła się z krzywizny, nie ma nic wspólnego z łacińskim przymiotnikiem curva. Ona się wzięła od kury.

Kury? Takiej domowej?
B: Od ptactwa. W mianowniku był rzeczownik męski "kury", w dopełniaczu "kurwe". Z dopełniacza poszło do mianownika: "kurew" i potem już żeńska "kurwa". Zresztą żartobliwie i tej pierwszej formy nadal się używa.

Nazywano "kurami" prostytutki?

Tak. A także "małpami". "Kura" mogła być "domowa" i mogła być publiczna, jeśli w domu publicznym.
"Cipa" też na przykład łączy się ornitologicznie z "cip, cip", prawda? "Cipka", "cipuchna" to było określenie kurki."


Pozycja, którą dziś chcę polecić jest niezwykle humorystyczna, a także przesycona życiową mądrością Lucyny Kirwil I Jerzego Bralczyka. Dotyka nie tylko kwestii językoznawczych, ale również (zgodnie z wykształceniem żony profesora) - psychologicznych. Para małżonków w romowie z Karoliną Oponowicz daje się poznać jako świetnie dobrana para przyjaciół i dyskutantów.
Książka przepełniona jest anegdotami z prywatnego życia, które przeplatane są opowieściami o miłości, psychologii, kłótniach w związku i dowcipnym opisem literackich perełek.
Polecam tę pozycję wszystkim, którzy uwielbiają inteligentny humor oraz wszystkim tym, którzy pragną poznać jednego z najbardziej znanych polskich językoznawców prywatnie.




czwartek, 7 czerwca 2018

Domek na odludziu i małżeństwo przeżywające kryzys, czyli groza w czeskim wydaniu.

Zdjęcie pochodzi z witryny internetowej wydawnictwa Stara Szkoła

Autor: Miroslav Pech
Tytuł:Mainstream
Data wydania: 10 kwietnia 2018
Gatunek: Horror




ISBN: 9788366013032



Wydawnictwo: Stara Szkoła






Tłumaczenie: Mirosław Śmigielski




Na horror Pecha natknęłam się zachęcona recenzją Olgi z Wielkiego Buka i Jurka z kanału Kto czyta żyje podwójnie. Po ich opiniach już wiedziałam, że będą to moje klimaty. Nie zawiodłam się. Wprost nie mogłam się oderwać, a dla kogoś, kto tak jak ja, czyta kilka książek równoczęśnie, było to niemałe zaskoczenie. Powieść z pewnością wywołuje ciarki, co dla fana grozy będzie już wystarczającą rekomendacją. Książka nie jest jednak wolna od błędów, ale o tym za chwilę.

Z pewnością przyciąga fabuła. Mamy oto niespełnionego pisarza Macieja, jego żonę Klarę i ich niespełna dwumiesięczną córeczkę Sarę. Na pierwszy rzut oka jest to zwyczajne małżeństwo, które po prostu przeżywa kryzys. Pewnego dnia jednak Maciej dostaje na służbowy adres emailowy nagie zdjęcia żony z castingu do filmu pornograficznedgo. To wydarzenie nakręca spiralę podejrzeń, wzajemnych oskarżeń. Kiedy w końcu małżonkowie wyjeżdżają na Boże Narodzenie do domku na odludziu przeczuwamy, że to dopiero początek koszmaru, z którym będą musieli się zmierzyć...

Prosty, bardzo sugestywny język. Szczególnie mam tu na myśli opisy i kilka dłuższych scen, które właśnie z powodu przejrzystości języka czyta się szybko i płynnie.

Ograniczenia wiekowe. Należy wspomnieść, że powieść Pecha skierowana jest do pełnoletnich odbiorców, ponieważ parę scen jest wyjątkowo brutalnych. Naturalizm leje się strumieniami, a oczytanemu odbiorcy z pewnością przyjdzie na myśl "Ohyda"Irvine'a Welsha.

Dwie rzeczy irytują szczególnie:
Złe złożenie tekstu. Często wyrazy są źle dzielone (co wynika ze złego łamania całości). Podczas lektury doprowadzało mnie to do szewskiej pasji (być może dlatego, że z wykształcenia jestem edytorem).

Długie dialogi. O ile objętość dialogów nie jest jeszcze aż ta męcząca, to nadmiar "hm", które w nich występuje - jest i to bardzo. Autor chyba zapomniał, że milczenie w języku można wyrazić na kilka innych sposobów.

Czy polecam? Tak. Pomimo opisanych wyżej niedociągnięć, lektura wciąga i pochłania bez reszty.
Mnie skojarzyła się z "Ostatecznym wyjściem" Natsuo Kirino. Jednak, dla kogoś, kto czytał historię maltretowanej Japonki, która zabija swojego męża-oprawcę, spotkanie z "Mainstreamem" Miroslava Pecha będzie spadkiem o kilka półek.

Obraz pochodzi ze strony internetowej wydawnictwa Sonia Draga